poniedziałek, 25 stycznia 2016

Bitwa o Anglię

     13 maja 2012 roku rozgrywana zostaje ostatnia kolejka angielskiej Premier League. W jednym z najciekawszych meczów wielki Manchester United podejmuje Sunderland. Mecz o wszystko, bowiem stawką jest mistrzostwo Anglii. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż tego samego dnia, o tej samej porze, równorzędnie, swój ostatni w tym sezonie mecz rozgrywał również odwieczny rywal - Manchester City, któremu zwycięstwo nad drużyną Queens Park Rangers dałoby pierwsze miejsce w tabeli uzyskane dzięki korzystniejszemu bilansowi bramkowemu. Już w 20 minucie Wayne Rooney daje prowadzenie Czerwonym Diabłom, co zbliża Manchester United do kolejnego tytułu. Jednakże, nikt nie spodziewał się, że drugi mecz zapisze się na kartach historii w sposób wyjątkowy i będzie wspominany przez kibiców Manchesteru City przez długie długie lata. Tym oto długim wstępem chcę Wam przybliżyć niezwykle emocjonujące widowisko będące prawdziwą "Bitwą o Anglię".
    
   "The Citizens" przez większą część pierwszej połowy dyktowało tempo gry i to oni w lepszych nastrojach schodzili do szatni, kiedy to w 39 minucie po akcji całego zespołu Pablo Zabaleta dał prowadzenie swojej drużynie. Jednak radość gospodarzy nie trwało długo, gdyż po przerwie w 48 minucie po błędzie Lescotta piłkę przechwytuje niepilnowany Cisse i umieszcza ją w siatce. Remis, który rozpoczął istny horror tego spotkania. Goście zaczynali nabierać pewności siebie, czego efektem jest strzelona głową bramka Mackie'go w 66 minucie. W międzyczasie chwilę wcześniej czerwoną kartkę (za uderzenie łokciem Carlosa Teveza) zobaczył gracz Queens Park Rangers - Joey Barton. Mimo tego osłabienia wyszli na prowadzenie a sfrustrowani gracze Manchesteru City powoli żegnali się w myślach z tytułem. Gospodarze walczyli o każdy metr boiska robiąc wszystko by wyszarpać Czerwonym Diabłom nadchodzące ku im mistrzostwo. I kiedy regulaminowy czas gry w obydwu spotkaniach powoli dobiegał końca a Manchester United po ciągłym prowadzeniu 1:0 był coraz bliższy sięgnięcia po tytuł, wszyscy nerwowo śledzili przebieg drugiego meczu. Horror rodem z Hitchcocka wciąż trwał. Minuty uciekały, lecz to, co się wydarzyło tego dnia na Etihad Stadium było czymś niemożliwym i niewyobrażalnym potwierdzającym jak piękny potrafi być futbol.

   Mianowicie, w 92 minucie doliczonego już czasu gry, Edin Dżeko po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem głową doprowadza do remisu i przywraca nadzieje nie tylko kolegom z drużyny, ale i także kibicom, że ten mecz jeszcze się nie zakończył. Trzy ostatnie minuty i ostatni gwizdek sędziego. Cała Anglia bacznie obserwuje obydwa spotkania, cały Manchester podzielony na "czerwonych" i "niebieskich" z zapartym tchem trzyma kciuki za swoje ukochane kluby. Trenerzy patrzą na zegarki modląc się o spełnienie swych marzeń. I to Roberto Mancini wymodlił sobie sukces, kiedy to w 94 minucie Sergio Aguero po składnej akcji zespołu zachowuje zimną krew i przesądza o wyniku meczu. Manchester City wygrywa po dramatycznym boju z Queens Park Rangers 3:2 i to "The Citizens" po 44 latach zdobywają upragnione mistrzostwo. Natomiast ich odwiecznemu rywalowi pozostaje na pocieszenie fotel wicelidera. Niesamowita radość na Etihad Stadium jest zwieńczeniem tego pięknego spektaklu zakończonego uniesieniem pucharu przez piłkarzy Manchesteru City.
    
   Ten mecz pokazuje jak wielką wolą walki wykazali się zawodnicy "The Citizens". Pomimo niesamowicie wielkiej presji wynikającej nie tylko z przebiegu meczu, ale także z walki o tytuł z armią wroga dowodzoną przez sir Alexa Fergusona, nie złamali się i walczyli do końca. Nie poddali się, unieśli brzemię jakie na nich spoczywało, bo wiedzieli o co walczą i o czym marzą, a tą zbawienną grą wygrali swoją "bitwę o Anglię". Koniec końców, piłka nożna jest sportem nieprzewidywalnym, tutaj niemożliwe nie istnieje i póki piłka w grze to nie można tracić nadziei, a tym bardziej porzucać swoich marzeń.

   Pragnę Was jeszcze zaprosić do obejrzenia filmu, gdyż powyższa recenzja tylko w małym stopniu opisuje jak wielkie było to widowisko i nie odzwierciedla atmosfery jaka mu towarzyszyła  ;)   


Część 1
 

Część 2
 

Pozdrawiam i do następnego razu,
Hart Ducha  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz