środa, 28 marca 2018

Zwycięstwo Polski nad Koreą Południową. Stadion Śląski powraca!

We wtorkowy wieczór, w meczu towarzyskim na Stadionie Śląskim, Polska pokonała Koreę Południową 3:2. Dzięki bramkom Lewandowskiego, Grosickiego i Zielińskiego "Kocioł Czarownic", po 9 latach niedoli, zostaje odczarowany i zapisuje nowy rozdział na kartach piłkarskiej historii.



Polska piłka powraca na Stadion Śląski

W Polsce sport cieszy się niezwykle wielkim uznaniem. Każdego dnia możemy zauważyć choćby biegających dookoła nas ludzi. Nie wiedząc też czemu, w naszych polskich genach zakorzenione jest również kibicowanie. I to na wielką skalę. Adekwatnie do wybranej dyscypliny sportowej jesteśmy w stanie przejechać nawet całą Polskę lub Europę, by wesprzeć swoją ukochaną drużynę bądź sportowca. Biorąc pod uwagę, iż najpopularniejszym sportem nie tylko w Polsce, ale również na świecie jest piłka nożna, to jej poświęcę ten artykuł.

Jak to się dzieje, że gdy gra polska reprezentacja piłkarska ludzie w natychmiastowym tempie wykupują bilety, by zasiąść na stadionie? Rezerwują miejsca w barach, knajpach, by przy butelkach piwa oglądać ze znajomymi mecz. Umawiają się na domówkach przed telewizorami lub też w wyznaczonych miejskich strefach dla kibiców. Tylko po to, by dopingować reprezentację. Niesamowite zjawisko, nad którym się nie zastanawiamy, a przecież dotyczy większości z nas. I nie jest tu mowa o mistrzostwach świata, które, swoją drogą, już niedługo. Otóż, we wtorek, 27 marca 2018 roku, o godzinie 20:45, Polska kadra zagrała swój pierwszy mecz na nowym, zmodernizowanym Stadionie Śląskim. Jednak, zanim przejdziemy do samego wydarzenia, kilka słów o tym wspaniałym obiekcie.


                           

Stadion Śląski
to najbardziej rozpoznawalna świątynia polskiej piłki nożnej. Nic dziwnego, skoro przez wiele lat pełnił funkcję Stadionu Narodowego. Otwarty w 1956 roku, na terenie Parku Śląskiego w Chorzowie, stał się jednym z największych obiektów sportowych w kraju. Odbywały się na nim między innymi zawody żużlowe, zawody lekkoatletyczne, ale i również masowe koncerty muzyczne. Jednak, największym zainteresowaniem cieszyły się mecze polskiej reprezentacji piłkarskiej. Począwszy od 1956 roku rozegrano na nim 55 meczów. Rekordy frekwencji sięgały nawet do 100 000 widzów. Wygrywaliśmy na nim z takim potęgami jak ZSRR, Belgia, Holandia, NRD, Portugalia czy Anglia. To właśnie po zwycięstwie z ostatnimi, brytyjskie media nadały mu przydomek „Kocioł Czarownic”. Z biegiem lat obiekt zaczęto na bieżąco modernizować. Aż do roku 2009, gdzie nastąpił kolejny etap przebudowy, który z powodu wielkich szkód - w ciągu dwóch najbliższych lat - przyczynił się do zamknięcia stadionu. Symbol Śląska wiele na tym stracił, w tym miano Narodowego na rzecz nowego, powstałego w Warszawie. Ostatnim meczem, jakim na nim rozegrano, było przegrane spotkanie ze Słowacją w 2009 roku. Nikt nie wierzył w powrót legendy. Każdy spisywał na straty. Aż do 1 października 2017 roku, kiedy to otwarto całkowicie zmodernizowany, nowy monument. Na samo jego otwarcie przyszło ponad 100 000 ludzi chcących obejrzeć międzynarodową arenę, która pomimo trudności wróciła na sportową mapę naszego kraju. Już tydzień później rozegrano pierwszy mecz o punkty, w którym wzięły udział reprezentacje młodzieżowe Polski i Białorusi. Kwestią czasu było wyczekiwanie na ten najważniejszy moment. Dzień, w którym, po raz 56  na murawie „Kotła Czarownic” pojawi się seniorska reprezentacja. Kadra Adama Nawałki na czele z Robertem Lewandowskim.

Czas przełamać złą passę

Po porażce z Nigerią, w dość niefortunnych okolicznościach, nadszedł czas by się otrząsnąć i przygotować do kolejnego meczu towarzyskiego. Tym razem przeciwnikiem biało-czerwonych była Korea Południowa. Jest to pierwsza azjatycka drużyna, której przyszło zagrać na Stadionie Śląskim. My doskonale pamiętamy spotkanie z Mundialu w 2006 roku, kiedy to Koreańczycy pokonali nas 2:0. Na nasze usprawiedliwienie jedynie może zaważyć fakt, iż przegraliśmy wówczas z czwartą drużyną świata. Później, bo w 2011 roku udało nam się zremisować z południowokoreańskim zespołem. Bilans prezentuje się więc następująco: była porażka, był remis i do tego zestawu brakowało nam tylko zwycięstwa. Teraz miał być czas rewanżu. Czas reaktywacji i powrotu Śląskiego do łask międzynarodowych pojedynków.

Przywitanie w wielkim stylu

Adam Nawałka, prócz jednego debiutanta, wystawił optymalny skład. Tym debiutantem był pochodzący z Ukrainy zawodnik Jagielloni, który niedawno przyjął polskie obywatelstwo, Taras Romanczuk. Natomiast, biorąc pod uwagę ustawienie, znów zagraliśmy trójką obrońców. Selekcjoner uparcie próbuje ćwiczyć ten wariant gry. Od tego też mamy właśnie mecze towarzyskie, by eksperymentować przed mistrzostwami świata w Rosji. Na początku, symboliczne wejście śląskich górników, trzymających flagi obydwu reprezentacji, a następnie hymn naszego kraju. Aż w końcu usłyszeliśmy gwizdek głównego arbitra.

Pierwsza połowa należała zdecydowanie do Polaków. Już w 10' minucie przed doskonałą szansą stanął
Robert Lewandowski, lecz źle przyjął piłkę, która następnie ląduje w rękach bramkarza rywali. W odpowiedzi, chwilę później, to przeciwnicy próbowali postraszyć Wojciecha Szczęsnego. Wkrótce, okazję na gola ponownie miał Lewy. Dośrodkowanie Kamila Grosickiego z prawej strony i główka napastnika, lecz refleksem wykazuje się Seung-Gyu Kim. Jak to mówią, do trzech razy sztuka; teraz już musiało się udać.  32' minuta, Grosicki wykazuje się świetnym przeglądem gry. Dośrodkowuje, tym razem z lewej strony i Lewandowski głową zdobywa pierwszą bramkę w tym meczu jak i pierwszą na nowym Stadionie Śląskim. Zmiana wyniku sprawiła, że goście zaczęli się powoli budzić do gry. Dwie groźne akcje były sygnałem ostrzegawczym, którego nie należało zlekceważyć. Jednak, jak wcześniej wspomniałem, pierwsza połowa była koncertem podopiecznych Adama Nawałki. W 45' minucie, bramkę do szatni po świetnym prostopadłym podaniu Krzysztofa Mączyńskiego, zdobywa precyzyjnym strzałem Kamil Grosicki. Pomocnik podbiegł pod trybuny, wskoczył na kostkę z logo PZPNu i wzniósł ręce, pokazując w ten sposób swą klasę. 2:0 do przerwy i nic nie zapowiadało, by ktoś mógł odebrać nam to prowadzenie.
 
                                                   

Dramatyczna końcówka, szaleństwo na trybunach


W drugiej połowie to Koreańczycy przejęli inicjatywę. A my znów zaczęliśmy popełniać błędy, które były naszą zmorą w eliminacjach. Pierwszych zmian dokonali w swoich zespołach też trenerzy, tuż przed wyjściem na murawę. Kolejne dwa ataki gości na bramkę Łukasza Skorupskiego, który zmienił Szczęsnego, znów alarmowały o nadciągającej burzy. Piłkarze Tae-Yong Shina coraz odważniej kreowali podbramkowe sytuacje. Nabierali pewności siebie, potwierdzając, iż nie bez przypadku są jedną z najlepszych drużyn azjatyckiego kontynentu. Na dowody musieliśmy poczekać do 85' minuty. Płaskim strzałem po ziemi zza pola karnego, Lee Chang-Min wpisuje się na listę strzelców. Dwie minuty potem, po składnej akcji, niepilnowany Hee-Chan Hwang daje remis swojemu zespołowi. Nie tak sobie wyobrażaliśmy to spotkanie. Prowadziliśmy i odpieraliśmy ofensywę Koreańczyków, a teraz remisujemy. Czyżby powtórka z pierwszego meczu eliminacji, gdzie zremisowaliśmy z Kazachstanem? Miało być tak pięknie, a skończy się jak zwykle? Konsternacja widzów, lecz doping na trybunach wzrastał, by na ostatnie pięć minut wesprzeć Biało-czerwonych. Doliczony czas gry, Polacy próbują jeszcze powalczyć, skonstruować tą jedną jedyną akcję. Aż nadszedł ten upragniony moment. Chwila chwały.  91' minuta, Piotr Zieliński oddaje strzał, lecz zostaje zablokowany. Piłkę przyjmuje Mączyński, podaje znów do Zielińskiego, zwód i goool! Piotr Zieliński wspaniałym uderzeniem z dystansu wymierzył prosto w okienko bramki. To, co zostało nam odebrane, zdołaliśmy cudem wyszarpać. Pokonujemy Koreę Południową 3:2. Pierwsze zwycięstwo z azjatyckim przeciwnikiem, pierwsze zwycięstwo w przed mundialowym meczu towarzyskim i pierwsze zwycięstwo na nowym Stadionie Śląskim.

Legenda pisze dalszą historię

Zmodernizowany Stadion Śląski ochrzczony zwycięstwem. Tak na dobrą sprawę, nikt nie wyobrażałby sobie innego rezultatu. Tylko wygrana wchodziła w rachubę. Od czasów ostatniego spotkania eliminacji, Orły Nawałki nie potrafiły wygrać żadnego kolejnego meczu towarzyskiego. Dopiero tutaj miał miejsce ten wyczyn. Zatem, czy na słynny stadion powrócą częstsze mecze reprezentacji Polski? Ciężko powiedzieć. Na pewno, „Kocioł Czarownic” zapadł nam wszystkim w pamięci oraz bardzo pozytywnie wpisał się w nową historię. W dobrym stylu, z wieloma bramkami i przy rewelacyjnej oprawie. Ponad 53 000 biało-czerwonych kibiców wspierało swoich piłkarzy. Mimo niskiej temperatury, niesamowity doping niósł na ustach wszystkich gorące wsparcie. Towarzysząca na każdym kroku euforia, śpiewy oraz wiara. Jak za dawnych lat, gdzie odnosiliśmy ważne triumfy. I miejmy nadzieję, że dzięki temu piłka w reprezentacyjnym wydaniu znów powróci na wielki Śląski.







Polska - Korea Południowa  3:2 (2:0)


1:0 - Robert Lewandowski (32.)
2:0 - Kamil Grosicki (45.)
2:1 - Lee Chang-Min (85.)
2:2 - Hee-Chan Hwang (87.)
3:2 - Piotr Zieliński (90.)


Skład Polski: Wojciech Szczęsny (46. Łukasz Skorupski) - Artur Jędrzejczyk, Łukasz Piszczek (46. Thiago Cionek), Kamil Glik (66. Tomasz Kędziora), Michał Pazdan, Maciej Rybus (84. Rafał Kurzawa) - Taras Romanczuk (59. Arkadiusz Milik), Krzysztof Mączyński, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski (46. Łukasz Teodorczyk)

Korea Południowa:
Seung-Gyu Kim - Min-Jae Kim (38. Hee-Chan Hwang), Hyun-Soo Jang, Jeong-Ho Hong (46. Yun Young-Sun), Yong Lee (46. Choi Chul Soon), Joo-Ho Park - Sung Yueng Ki (80. Lee Chang-Min), Woo-Young Jung, Chang-Hoon Kwon, Seung-Min Son - Jae-Sung Lee (63. Kim Shin-Wook)

Sędzia: Tore Hansen (Norwegia)



Autor: Kamil Jasica