Życie nie zawsze potrafi być usłane różami. Jest to nie
łatwa wędrówka, która niesie ze sobą zarówno wzloty jak i upadki. Każdy mierzy
pojawiające się problemy swoją wagą i w miarę możliwości stara się na swój
sposób właściwie je rozwiązywać. Czasem zdarza się tak, że coś jest niezależne od człowieka, czego się
nie spodziewa i na co nie ma wpływu. Życie pisze własne scenariusze, nikogo nie
pyta o jego weryfikację. Wtedy, najważniejsze oraz jedyne, co możemy zrobić, to
nie pozwolić, by nas cokolwiek złamało. To my jesteśmy kowalem własnego losu.
„Niezłomny”
– tak można najkrócej opisać człowieka będącego głównym bohaterem ekranizacji
w reżyserii Angeliny Jolie. Scenariusz napisali słynni bracia Coen.
Inspirowany prawdziwą historią amerykańskiego biegacza Louisa Zamperiniego
(Jack O'Connell) staje się dowodem na to, że człowiek jest w stanie znieść
wszystko. Biorąc pod uwagę jego życiorys, było to tylko kwestią czasu, aby
pojawił się koncept wyreżyserowania filmu, a następnie wyświetlenia go w
kinach. Jolie od początku stara się zobrazować z jakimi wyzwaniami zmagał się główny
bohater.
Zainspirował również mnie, by stworzyć, składający się z czterech
części, materiał oparty właśnie na fragmentach tegoż filmu.
Tym oto długim wstępem, pragnę Was wprowadzić w temat, nad którym
ostatnio pracowałem i dzisiaj właśnie chcę go przedstawić w całej
okazałości. Ktoś być może powie lub zapyta, dlaczego
podzieliłem jeden film aż na cztery części? Początkowo, chciałem
materiał zmieścić w trzech częściach, ale po obejrzeniu filmu stwierdziłem, że
na każdym kroku jest on na tyle motywujący i niezwykły, że ciężko byłoby mi go
zawrzeć chociażby w jednym zmontowanym filmiku. Zresztą, każdy kto obejrzy, bądź też
widział „Niezłomnego”, ten powinien mnie zrozumieć.
LOUIS ZAMPERINI - BIOGRAFIA
Na początek może przybliżmy historię życia omawianego bohatera. Louis Zamperini urodził się
w 1917 roku w mieście Olean w stanie Nowy Jork. Trzy lata później wraz z
rodzicami, którzy byli włoskimi emigrantami, przeprowadził się do Torrence w
Kalifornii. Od samego początku Louis, można powiedzieć, miał trudne
dzieciństwo. Z uwagi na swoje włoskie korzenie miewał problemy z
porozumiewaniem się z innymi amerykańskimi kolegami czy mieszkańcami, nie
stronił od bójek, a także używek takich jak alkohol czy papierosy. Dopiero
starszy brat utemperował jego buntowniczy charakter widząc w nim potencjał na
sportowca. Młody Louie niechętnie, choć umocniony w wierze, że może coś dobrego
z niego jeszcze wyrośnie, postawił na bieganie. Jego postępy były dość szybko
zauważalne, czego efektem było ustanowienie w 1934 roku rekordu świata szkół
średnich w biegu na milę z dystansem 4 minuty 21,2 sekundy. Ten sukces
umożliwił mu uzyskanie stypendium na University of Southern California, gdzie
przez następne lata studiował. W roku 1936 przystąpił do eliminacji
olimpijskich w biegu na 5000 metrów zajmując drugie miejsce za Amerykaninem –
Donem Lashem, ówczesnym rekordzistą świata, z którym pojechał na igrzyska, by
reprezentować swój kraj. W Berlinie Zamperini ukończył bieg na ósmym miejscu i
mimo tego, iż nie wygrał, wiedział jak wzbudzić sympatię i oczarować tłumy
oglądające całe widowisko. Otóż, praktycznie przez cały bieg na dystansie 5000
metrów Zamperini znajdował się na szarym końcu i kluczowym momentem było jego
ostatnie okrążenie, które pokonał w niebywałym tempie w ciągu 56 sekund. Ten wyczyn sprawił, że w
1938 roku „Torrence Tornado”, bo takim przydomkiem go określano, ustanowił
kolejny rekord. Tym razem uniwersytecki, gdzie w ciągu 4 minut 8,3 sekund
przebiegł dystans mili, długo później nie pobity. Z niecierpliwością wyczekiwał
igrzysk olimpijskich w Tokio, które miały się odbyć w 1940 roku, jednakże jego
plany pokrzyżował wybuch II wojny światowej. Rok później został powołany do
wojska, gdzie okres ten miał być dla niego prawdziwym egzaminem przetrwania. W czasie
wykonywania misji w 1943 roku polegającej na odszukaniu zaginionego w akcji
bombowca, Zamperini wraz z załogą dostał samolot, który jak się później okazało
był wadliwy. Nastąpił wybuch silnika i samolot spadł do oceanu. Z 11-osobowej
załogi przeżył tylko Zamperini, pilot Russell Philips i Francis McNamara. Przez
47 dni, mając tylko do dyspozycji mały ponton, co wydaje się niewiarygodne, dryfowali na wodach olbrzymiego
Pacyfiku. Po 33 dniach zmarł McNamara, zaś Zamperini i Philips dopłynęli do
Wysp Marshalla, gdzie zostali pojmani przez japońskich żołnierzy i wzięci do
niewoli. Dla Zamperiniego w tym momencie przez następne dwa lata, bo aż do 1945
roku, rozpoczął się prawdziwy koszmar i chyba najgorszy etap w życiu. Na jego
drodze stanął bezwzględny Matsuhiro Watanabe, który stał się głównym wrogiem i
jednocześnie katem Amerykanina. Początkowo sierżant w obozie Omori w Tokio, a
następnie komendant w obozie Naoetsu, nie szczędził różnego rodzaju tortur i
okrucieństwa na jeńcach wojennych. Zwłaszcza dotkliwie odczuł je Zamperini.
Znęcanie nie tylko w kontekście fizycznym, ale przede wszystkim psychicznym miało na celu zniszczenie godności człowieka. Wszystko się zmieniło po zakończeniu wojny, gdzie Watanabe stał się
poszukiwanym zbrodniarzem wojennym, a Louis wrócił do domu, wbrew powszechnym
opiniom, uznających go za zaginionego. Kolejne lata życia, choć z trudem, starał się
wykorzystywać jak najlepiej, zakładając rodzinę i spełniając się w roli
odznaczonego działacza wojennego. Zmarł w blasku chwały w Los Angeles w 2014
roku.
ZAMPERINI PRZYKŁADEM MOTYWACJI
Biorąc pod uwagę życiorys Zamperiniego, sami przyznacie rację, że jest
świetnym materiałem na scenariusz filmowy, którego parę lat temu się doczekaliśmy. Gdy obejrzałem ten film, wiedziałem, że prędzej czy później
pojawi się w moich planach i nie mogłem przejść obok niego obojętnie. Stąd idea
stworzenia projektu składającego się z czterech części, by obszernie
przedstawić Wam jak wiele wspólnego z motywacją ma właśnie życie omawianej
postaci.
Niesamowity człowiek, który co prawda w młodości był niefrasobliwym i
niezdyscyplinowanym dzieckiem, w latach późniejszych stał się wzorem do
naśladowania dla innych. Wiara w możliwości drugiego człowieka, jaką okazywała mu rodzina i brat, to wielka rzecz dająca siłę oraz nadzieję na przekonanie, iż to, co robimy ma w życiu jakiś sens. A
także sprawia, że stawiany przez nas cel jest w naszym zasięgu i po wytrwałej
walce staje się naszym spełnionym marzeniem. Marzeniem, do którego doszliśmy
ciężką pracą i z wiarą w swoje umiejętności. Lecz nieraz życie pisze nam
scenariusz inny niż byśmy tego chcieli, w którym wystawia nas na wielką próbę i
zrobi wszystko, by nas złamać. A gdy nawet nadzieja, która nam pozostaje, zaczyna
zawodzić, nigdy nie możemy jej tracić ani w nią wątpić, ponieważ jest motywem
do działania i przetrwania. Natomiast, kiedy może się wydawać, że już zdołaliśmy przejść
przez to, co było dla nas z początku niemożliwe, możliwe, że życie nie da nam jeszcze odetchnąć. Zacznie
stawiać przed nami kolejne wyzwania, udowadniając nieraz, iż najgorsze dopiero nadchodzi. Wówczas istnieje jedna, jedyna zasada: Jeśli chcesz dalej żyć, musisz
walczyć i przede wszystkim, po prostu żyj.
W życiu czasem przychodzi taki
moment, w którym uświadamiamy sobie, że jest naprawdę ciężko. I gdy nawet nasze
silne strony, nasze atuty, przerodzą się w bezsilność, niezależnie od tego,
gdzie i kiedy się znajdziemy, musimy podjąć walkę i stawić czoła
przeciwieństwom losu. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Wylejemy wszystkie
krople potu, z trudem będziemy stawiać kolejne kroki, gdzie tylko niektórzy
będą je w stanie dalej liczyć. Inni zaś będą próbowali zgasić w nas iskrę nadziei - tak jak w przypadku głównego bohatera robił to komendant Watanabe - po
czym możemy upaść oraz znów zostaniemy wystawieni na kolejne trudności. Wtedy, każdy
z nas wstanie. Będzie dalej walczył, ponieważ dopóki walczymy wciąż jesteśmy
zwycięzcami i o tym zawsze musimy pamiętać.
Przyjdzie też czas, że każdy z nas
będzie musiał stanąć przed najważniejszym wyzwaniem i zmierzyć się ze swoimi
słabościami. W obliczu walki o przetrwanie ból uczyni nas silniejszymi, a
strach przed porażką powoduje, że stajemy się odważniejsi. To zaś pomaga wyzwolić w nas
hart ducha oraz kieruje spojrzenie w oczy rywala. Tak, by zobaczył w Twoich oczach Twoją
siłę, wolę walki i determinację, które sprawią, że to jego ostatecznie ogarnie
trwoga. Musisz uwierzyć w siebie, nie możesz zapomnieć kim jesteś, o co
walczyłeś i do czego dążyłeś. Wówczas, zdobędziesz uznanie i szacunek
przeciwnika, który zrozumie, że nie można Cię w żaden sposób złamać. Po
wszystkim, możesz być z siebie dumny. Nikt poza Tobą nie wie, ile siły,
trudu, łez, bólu i odwagi kosztowało cię dojście do punktu, w którym teraz
jesteś. To czyni Cię człowiekiem niezłomnym, nie poddającym się. Takim jakim był Louis Zamperini - prawdziwy przykład motywacji w każdym calu.
Pozdrawiam,
Hart Ducha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz