poniedziałek, 11 lipca 2016

Dziękujemy Wam Polacy!

   Polska mistrzem Europy! Chciałoby się wykrzyknąć po zakończonych właśnie mistrzostwach Europy, ale niestety, ten tytuł trafił w ręce Portugalczyków. Aczkolwiek, naszym piłkarzom należą się wielkie słowa uznania i szacunku za to, co zaprezentowali na francuskich boiskach, ponieważ dojście do ćwierćfinału w tak prestiżowym turnieju jest dla nas historycznym osiągnięciem.

Krótki raport z EURO 2016
   Po raz pierwszy mecze rozgrywają 24 drużyny, w tym my, Polska. Po bardzo udanych eliminacjach, po których zajęliśmy drugie miejsce w grupie, premiowane bezpośrednim awansem do finałów, oczekiwania wobec piłkarzy były wielkie. Tak świetnie zorganizowanej i dobranej kadrowo reprezentacji nie mieliśmy od lat. Trener Adam Nawałka wykonał świetną robotę sprawiając, że Polska po raz trzeci zagrała na mistrzostwach Europy. Można powiedzieć, że losowanie grup okazało się dla nas szczęśliwe, gdyż trafiliśmy na Niemców, z którymi w eliminacjach wygraliśmy pierwszy mecz 2:0 - historyczny zresztą - oraz na Irlandię Północną i Ukrainę, czyli drużyny w naszym zasięgu.

   I tak też się stało. Po skromnych zwycięstwach 1:0 z Irlandczykami i Ukraińcami oraz niezwykle emocjonującym bezbramkowym remisie z Niemcami awansowaliśmy z grupy jako druga drużyna i jesteśmy w 1/8 finału. Tam czekała na nas reprezentacja Szwajcarii, którą pokonaliśmy po pierwszych w naszej historii rzutach karnych 5:4. I jesteśmy w ćwierćfinale, gdzie po ciężkim meczu i dogrywce z Portugalią, niestety przegrywamy w konkursie rzutów karnych i tutaj sen o półfinale dla nas się kończy. To tak w skrócie o naszej grze na EURO 2016.

Ocena Naszej reprezentacji
   Biorąc pod uwagę nasze występy na tego typu turniejach trzeba przyznać, że od kilkunastu lat nie udało nam się niczego osiągnąć. Czy to były mistrzostwa Europy czy też mistrzostwa świata przeważnie kończyło się tak samo. Po znakomitych eliminacjach, gdy przyszło co do czego, rozgrywaliśmy mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Tym razem było inaczej. Oczekiwania były wielkie i piłkarze nas nie zawiedli. Wytrzymali presję i wykorzystując swój potencjał sprawili nam wielką niespodziankę. Niespodziankę, która trwała dłużej niż tylko trzy mecze. Każdy Polak, nieważne czy dopingował reprezentację z trybun we Francji, czy w domu przed telewizorem lub w miastach gdzieś przed telebimem, gorąco trzymał kciuki i przeżywał wraz z piłkarzami wszystkie spotkania. Wszędzie można było zauważyć biało-czerwone flagi w oknach i za szybą w samochodach. Cała Polska żyła tymi mistrzostwami, tym wielkim piłkarskim świętem. Bramki strzelali ci, którzy powinni strzelać, chociaż z drugiej strony nasza skuteczność nie imponowała. Arkadiusz Milik w meczu z Irlandią Północną, Robert Lewandowski z Portugalią, a Jakub Błaszczykowski dał swoim golem zwycięstwo nad Ukrainą i Szwajcarią. Poza tym, świetna postawa w bramce Łukasza Fabiańskiego, w obronie m.in. Łukasza Piszczka, Kamila Glika i rewelacyjnego w tych finałach Michała Pazdana, w defensywie Grzegorza Krychowiaka czy w pomocy Kamila Grosickiego i młodego Bartosza Kapustki. Czyli ogólnie piłkarzy, którzy sprostali postawionym im wymaganiom i którzy mieli być potwierdzeniem potencjału polskiej reprezentacji. Dziękujemy!

Ocena reszty uczestników

   A co z innymi zespołami? Na pewno można powiedzieć, że te mistrzostwa były bardzo udane, było w nich wiele niespodzianek jak i rozczarowań. Rozczarowaniem na pewno była gra reprezentacji Anglii, która przegrała w 1/8 finału z jedną z rewelacji turnieju - malutką Islandią. Prócz tego słaby występ, jakby wypalonej, Hiszpanii, która, co prawda awansowała dalej, lecz swoją grą pozostawiała wiele do życzenia. Ponadto, z grup nie wyszła Rosja, Czechy czy choćby Szwecja. W każdym bądź razie coś za coś, bo były również wspomniane niespodzianki. Jak w każdym turnieju musiały pojawić się tzw. czarne konie. Nie licząc Polski, która także była takim czarnym koniem, swoją dobrą grą popisały się takie drużyny jak Węgry czy też wyżej wymieniona Islandia. Pozytywnie zaprezentowała się również drużyna Albanii zajmując w swojej grupie trzecie miejsce. Jednakże, największym czarnym koniem tych mistrzostw, według mnie, była Walia, która przegrała dopiero w półfinale z Portugalią. Niesamowicie szybka i składna gra Walijczyków, na czele z Garethem Bale'm, była ogromną niespodzianką i największym sukcesem w historii debiutującej reprezentacji.

   Natomiast nie zawodzili tacy weterani jak Niemcy czy Włosi mający cięższą drabinkę i drogę do finału oraz grający w finale z Portugalią Francuzi. Francję, która była gospodarzem turnieju od początku bukmacherzy traktowali jako murowanego faworyta do zwycięstwa. Drużyna Didiera Deschamps'a naszpikowana gwiazdami od początku nabierała coraz to większych obrotów, a dzięki Griezmannowi, który z sześcioma bramkami został królem strzelców, z powodzeniem dotarli do finału. Do finału, w którym zagrali z Portugalią. Cristiano Ronaldo i spółka co ciekawe nie zachwycali grą na tych mistrzostwach. Po słabej grze w grupie, trzema remisami kolejno z Austrią, Islandią, Węgrami i szczęśliwym wyjściu z grupy z trzeciego miejsca, nikt nie spodziewałby się, że zagrają oni w finale. Lecz mistrzostwa Europy to rozgrywki, w których niektóre drużyny potrzebują czasu, by się rozwinąć, rozpędzić i tak właśnie było z Portugalczykami. To z nimi przegraliśmy w rzutach karnych, lecz co nas może usprawiedliwić to myśl, że przegraliśmy z dzisiejszymi mistrzami Europy. Z drużyną, która poniekąd może świecić przykładem. Z drużyną, która się nie poddawała, która walczyła do końca i wbrew krytycznym opiniom nie przestała marzyć o sukcesie.

   W 2004 roku, gdzie mistrzostwa Europy rozgrywane były na portugalskich boiskach, Portugalia, po świetnej drodze do finału spotkała się z rewelacją  tamtejszego turnieju - Grecją, na którą nikt nie stawiał i uległa jej 1:0. Tak teraz los okazał się łaskawy i też sprawiedliwy oddając Portugalczykom utracone kilkanaście lat temu trofeum. Tymczasem, Francja, która była przygotowana na zwycięstwo swoich piłkarzy, niestety musiała przełknąć gorycz porażki po strzale Edera w finałowej dogrywce. Ten gol dał puchar, upragniony i wyczekiwany przez Cristiano Ronaldo, a zabrał go gospodarzom. Jeśli chodzi o mnie, w finale kibicowałem Francuzom i chociaż darzę sympatią reprezentację Portugalii uważałem, że niezasłużenie doszła do finału. Można powiedzieć, że szczęśliwie przebrnęła przez całą drabinkę, aczkolwiek, tak jak wcześniej wspomniałem z meczu na mecz nabierała rozpędu i w efekcie zagrała świetne spotkanie z Francją. Mecz bardzo wyrównany, z wielkim dramatem ikony Cristiano Ronaldo w tle, ale lepsza okazała się Portugalia i to ona przez następne cztery lata, do czasu rozgrywania kolejnych mistrzostw Europy, będzie bronić tego tytułu.
      
KUBA PRZYKŁADEM HARTU DUCHA
   Na koniec, jeszcze raz wielkie gratulacje dla Polaków. Było blisko. Kto wie, moglibyśmy zajść jeszcze dalej, gdyby nie wykorzystany w ćwierćfinale rzut karny przez Kubę Błaszczykowskiego, ale pamiętajmy o tym, że gdyby nie Kuba, w tym ćwierćfinale byśmy się nie znaleźli. Zagrał świetny turniej, dlatego sądzę, że jeżeli ktoś miał nie wykorzystać rzutu karnego, to właśnie dobrze się stało, że był to Kuba. Dlaczego? Bo jest silny psychicznie i dzięki jego doświadczeniu potrafiliśmy stawić czoła Ukrainie, a później Szwajcarii. Jak mawiają komentatorzy - mecz, w którym Błaszczykowski strzela bramkę jest meczem wygranym. Zatem, Kuba jest zawodnikiem, który mimo wszystko potrafi wziąć odpowiedzialność i cały ciężar na siebie. Jest co prawda pewien niedosyt, lecz na pewno się z tego podniesie. Jednakże, trzeba też szczerze powiedzieć, że mecz ze Szwajcarią zakończył się dla nas szczęśliwie i przedłużył nasze emocje, gdyż Szwajcarzy nie byli słabą drużyną, dlatego sprawiedliwości stało się zadość i w meczu z Portugalią musieliśmy już, niestety, skapitulować. Lecz nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pokazaliśmy się z jak najlepszej strony, udowodniliśmy, że mamy potencjał i go wykorzystaliśmy. Sprawiliśmy, że reprezentacji Polski nie można było w tych mistrzostwach zlekceważyć a co najważniejsze, utrzymaliśmy formę z eliminacji i obyśmy ją utrzymali jak najdłużej.

   Życzę Polsce i piłkarzom byśmy awansowali również na zbliżające się powolnymi krokami mistrzostwa świata i na tej, tym razem międzynarodowej imprezie, zaistnieli w wielkiej piłce potwierdzając nasz kolektyw. Trener Nawałka zostaje, tak więc nadzieje znów są w nim i w zawodnikach pokładane. Oczekiwania w miarę sukcesu z biegiem czasu będą rosły, a chłopaki niech grają tak jak do tej pory, z przykładem wielkiego hartu ducha Kuby Błaszczykowskiego. Co nas nie zabije to nas wzmocni i uczyni jeszcze silniejszymi. My kibice, jesteśmy szczęśliwi, do nikogo nie mamy urazu i dziękujemy za dostarczone emocje oraz niezapomniane wrażenia. W końcu, Polska może dumnie poszczycić się sukcesami nie tylko w siatkówce, piłce ręcznej czy w skokach narciarskich, ale i w najbardziej popularnej dyscyplinie sportowej, zarówno na świecie jak i w naszym kraju, jaką jest piłka nożna. W sporcie jakże nieprzewidywalnym, jakże spektakularnym i udowadniającym, że niemożliwe nie istnieje.

Pozdrawiam,
Hart Ducha  :)